Katarzynki bardzo słabo zaprezentowały się w drugim meczu półfinałowym, przegrywając po raz drugi z Artego. Kolejne spotkanie w ramach półfinału Tauron Basket Ligi Kobiet dopiero po świętach, w sobotę 11 kwietnia o godz. 17.00. Gra toczy się do trzech zwycięstw.
Torunianki rozpoczęły mecz bez nominalnej środkowej. Amber Harris, Agnieszka Fikiel i Tijana Ajduković nie znalazły się w wyjściowej piątce. Wykorzystał to zespół z Bydgoszczy, który hurtowo zdobywał punkty w pierwszej odsłonie spotkania, skuteczna była zwłaszcza Amisha Carter. Katarzynki kompletnie nie radziły sobie na parkiecie - popełniały mnóstwo błędów zarówno w obronie, jak i ataku. Druga kwarta, która rozpoczęła się od stanu 13-30, ponownie przebiegała pod dyktando drużyny gości. Zawodniczki Artego niesione głośnym dopingiem swoich kibiców zgromadzonych w Artego Arenie, co i rusz popisywały się skutecznymi akcjami. Efekt? Przewaga urosła do ponad dwudziestu punktów. Energa poza przebłyskami dobrej gry Agnieszki Makowskiej (skuteczna akcja dwa plus jeden, a potem celna trójka) prezentowała się zdecydowanie poniżej możliwości.
Po przerwie niewiele się zmieniło. Bydgoszczanki robiły, co chciały - torunianki były kompletnie zdezorientowane, notowały stratę za stratą - w całym spotkaniu aż dwadzieścia sześć razy po własnych błędach traciły piłkę. Tymczasem na tablicy wyników różnica pomiędzy zespołami stale się powiększała i w pewnym momencie gry wynosiła już ponad trzydzieści punktów. W ostatniej kwarcie Tomasz Herkt postanowił wpuścić na boisko swoje najmłodsze zawodniczki Karinę Szybałę i Edytę Faleńczyk, a na ławce usiadła liderka Julie McBride. Katarzynki, głównie dzięki skutecznym rzutom zza linii 6.75 m, nieznacznie zmniejszyły przewagę.
To nie koniec rywalizacji - teraz sportowe emocje przenoszą się do Torunia.
Artego Bydgoszcz - Energa Toruń 82:57 (30:13, 19:15, 22:13, 11:16)
Stan rywalizacji: 2-0 dla Artego